Nie zawsze jest kolorowo.  Na szczęście to przejściowe.

Zwykle, kolory życia odbiera zmęczenie. Może to być zmęczenie fizyczne lub też psychiczne. Jedno jest pewne samo nie zniknie, a myśląc w kółko o tym, co obciąża przyciągamy tego jeszcze więcej. Wtedy konieczny jest reset, zanim przyjdzie bezsilność trzeba odzyskać siły. Czasem wygląda to tak:

 

Siadam na balkonie. Trochę wietrznie, ale wiem,że potrzebuję tego. Chcę oczyścić głowę z natłoku myśli. Wiatr rozwiewa moje włosy, przepędza natrętne myśli.

Teraz nic nie muszę. Liście spadają z drzew. Przykrywam się kocem. Pranie faluje na wietrze. Zamykam oczy. Wdech i wydech. Tak to jest ten moment, teraz jestem sama. Sama ze sobą. Czekałam na ten moment. Czekałam bo po brzegi wypełnił się mój umysł myślami nie moimi. Obciążyły one ciało, odbierały siły więc pozbywam się ich. Wydycham wszystkie nie moje problemy, nie moje myśli, nie moje słowa, nie moje przekonania, nie moje problemy. Wdech i wydech. Wydycham wszystko co bezlitośnie wierciło dziurę w moim brzuchu i powodowały ,że głowa chciała pęknąć. Tu i teraz sama ze swoim najlepszym przyjacielem- sobą. Oddycham spokojnie i wracam na swój tor. Wypełniam głowę moimi marzeniami. Uśmiecham się do myśli kolorowych i lekkich jak motyle. Znowu czuję. I czuję, że mogę góry przenosić. Bez względu na wszystko co dzieje się dookoła. Wdech i wydech. Powoli otwieram oczy, zabieram całe ciepło z koca. Rozglądam się wokół. Jest we mnie spokój. Słońce przebija się przez chmury. Wdech i wydech.

Art of relax :)